Koniec Świata… jaki znamy

Wrzuciłem „na warsztat” dwie niestare notatki dodałem trzecią i z kompilacji wyszła krótka impresja na temat Końca Świata. Nie, nie mitycznego Armagedonu, lecz czegoś bardziej przyziemnego, namacalnego i chyba niestety też nieuniknionego.

Rewolucja technologiczna, kryzys autorytetów, wojny, migracje, rewolucje, globalna świadomość. Procesy, które zachodzą pozwalają nam przypuszczać, że współcześnie mamy do czynienia ze zmierzchem cywilizacji opartej o wyższy, monoteistyczny autorytet. Trwała ona od końca starożytnej politeistycznej ery, której zmierzch był uderzająco podobny do czasów nam współczesnych. Nowa cywilizacja rodzi się w bólach, dzisiaj jeszcze nie jesteśmy w stanie pojąć o jaki system wartości ostatecznie zostanie oparta. Może być on diametralnie różny w stosunku do współczesnego.

Początek „końca epoki” można datować od Wielkiej Rewolucji Francuskiej przez pierwszą dekadę XX wieku, dwie wojny światowe aż do współczesnego nam przesilenia. Ponad 100 lat bolesnej
transformacji mamy już za sobą. W latach następnych możemy się spodziewać, że proces ten będzie przybierać na sile i zakończy się ostatecznym upadkiem starego ładu, lub raczej wyłonieniem się nowego.
Nie jesteśmy jeszcze w stanie wnioskować na temat nowego społeczeństwa, ani nawet tego czy będzie ono jeszcze społeczeństwem, nie zaś inną formą organizacji społecznej.
Nowa cywilizacja nie będzie oznaczać końca podziałów ani cierpienia, lecz raczej inne do tych kwestii podejście. Jako gatunek powielamy te same schematy i będziemy je powielać za każdym razem odwracając bieguny i prowadząc do ulepszenia.

Jako ludzkość mamy wpływ na to jaka będzie nowa cywilizacja, zmieniając świat zawsze w czasie teraźniejszym – ”tu i teraz”. Zmiana jest kwestią świadomości, a globalna zmiana zależy od globalnej świadomości.

Zawsze należy się wystrzegać negatywnych emocji i niezależnie czy w warunkach wojny, nacjonalizmu, degrengolady, pokoju czy wielkich migracji zachować przyzwoitość.

Ksenofobiczny populizm, którego renesans obserwujemy dzisiaj, kiedyś się wypali, utraci własną formułę i umrze. Ostatecznie dojdzie do tego w pokoleniu, w którym etniczna różnorodność zamanifestuje się jako cecha wspólna, scalająca Europejczyków. Z powodu zmian demograficznych i klimatycznych wydaje się to być nieuniknione.
Zmiana świadomości, nie nastąpi jedynie na skutek wymiany pokoleń i ich składu rasowego, lecz niezbędny ku temu jest bodziec ewolucyjny na płaszczyznach materialnej oraz intelektualnej. Takimi bodźcami są na przykład: zmęczenie podziałami, niedostatek, wojny, poczucie zagrożenia.
Świadomość oparta o różnorodność może oznaczać, że epoka, która właśnie rozpoczyna się nowym średniowieczem, finalnie przyniesie czasy niezależnej jednostki. Niezależnej od religijnych czy ideologicznych systemów kontroli, które utracą rację bytu, jako te, które w przeszłości doprowadziły do podziałów i wojen.

To, że obrońcy starego porządku odnoszą obecnie sukcesy oznacza koniec kolejnego cyklu historycznego. Obserwujemy paniczny zwrot wstecz sytego społeczeństwa, które dostrzega nieuchronny upadek, przejedzonej przez to społeczeństwo cywilizacji. Kontrrewolucja ostatecznie doprowadzi do uzupełnienia Świętego Grala o krew nowych męczenników.
Ofiara będzie ponoszona wszędzie tam gdzie ludzie będą chcieli ginąć za idee i będzie się to działo tak długo jak długo będą chcieli za nie ginąć.
Im silniejszy jest opór przed zmianami, tym bardziej boleśnie będą one następować i mniej z mijającej cywilizacji pozostanie w przyszłości. Z pewnością przetrwają te elementy naszej kultury, które bezkolizyjnie wkomponują się w nowy system wartości lub zostaną przez niego zaadaptowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 + 4 =