To nie będzie świat dla starych ludzi

Niezależnie od tego, jakie decyzje w kwestii przyszłego systemu emerytalnego podejmują współczesne rządy, lepiej zawczasu porzucić wszelkie nadzieje. Co prawda nie wiemy dziś kiedy i jakie nastąpią kryzysy, czy zawali się giełda lub zakończy czas hegemonii dolara. Wiemy natomiast ponad wszelką wątpliwość, kto przejmie stery świata i jaka będzie struktura demograficzna.
Pewnym jest więc, że w przewidywalnej przyszłości dwudziestu – trzydziestu lat władzę przejmą przedstawiciele pokolenia określanego dzisiaj jako generacja Z. Według badaczy tematu osoby urodzone po roku 2000 charakteryzują m.in. wysokie wymagania oraz niski poziom lojalności, cechy kontrastujące z systemem wartości poprzednich pokoleń, dla których kultura cyfrowa nie była kulturą natywną.
Lepiej prędzej, więc niż później stanąć w obliczu pytania, czy postmillennialsi będą się czuli zobowiązani pracować na nasze emerytury?
O ile pokolenia wychowane w mniej wirtualnym świecie, czują obowiązek utrzymywania starszych, przez co godzą się ponosić ciężar składek na ubezpieczenie emerytalne, o tyle niekoniecznie te same wartości zdołały one przekazać własnym dzieciom. Ludzie, którzy od najmłodszych lat spotykają się z krytyką składek na ubezpieczenia społeczne, niekoniecznie więc będą chcieli je płacić.
Zredukowana o 15 procent (do 2050 r.) populacja Polski nie będzie w stanie utrzymać emerytowanego pokolenia wyżu demograficznego lat 80-siątych.
Generacja Z będzie musiała się także zmierzyć z tematem spłaty długu publicznego zaciągniętego przez własnych rodziców oraz dziadków, także tych długów, które zaciągamy dzisiaj. Taki stan rzeczy może wywołać gniew. Międzypokoleniową złość, która zaowocuje jakąś nową formą ageizmu. Dyskryminacji z racji na wiek.
Pracująca, wychowana po roku 2000 mniejszość kontra większość starzejącej się populacji.
Pokolenie Z, w wieku produkcyjnym może mieć też do nas żal za doprowadzenie do katastrofy ekologicznej, której to właśnie ono poniesie najbardziej dotkliwe konsekwencje.
W warunkach demokratycznych, starzejąca się, zapadająca na zdrowiu, niezdolna do pracy większość, będzie jednak dysponować prawem głosu i artykułować swoje interesy przy urnie wyborczej.
Wyrazem konfliktu pokoleń stanie się więc ograniczenie przez „młodych” prawa wybieralności do pułapu osiągnięcia wieku emerytalnego. Czeka nas „demokracja” w której głosować może każdy, ale wybrać da się jedynie osobę przed emeryturą.
Starzy ludzie poczują się biedni i niereprezentowani, młodzi obciążeni ponad miarę kosztem utrzymania starzejącego się społeczeństwa.
Polityka w wykonaniu generacji Z stanie się jeszcze bardziej samolubna, a rozluźnione już dzisiaj więzi społeczne ulegną zerwaniu.
Wiele więc wskazuje na to, że nasze pokolenie, które większość życia przetrwało we względnym dobrobycie, u jego schyłku może cierpieć niedostatek i dyskryminację.
Kiepskim pocieszeniem jest, że problem ten dotknie większości krajów rozwiniętych. Wszędzie tam, gdzie zanikła niegdyś tradycja utrzymywania starców przez własne rodziny i panuje niż demograficzny, stary, niezdolny do pracy prekariat zostanie skazany na łaskę pokolenia, któremu sam nie wpoił wartości.

(Trafia do kontenera Teksty rozmaite)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

+ 23 = 28