Matka (nie?)święta, patronka ubogich

Doktor Ranjan Mustafi lekarz z Kalkuty, wyciągając poważne argumenty natury medycznej, podważa cudowny charakter uzdrowienia Moniki Besra. Według Watykanu miało ono nastąpić w „jego” szpitalu za nadprzyrodzonym wstawiennictwem Matki Teresy i stanowiło jedną z podstaw jej procesu kanonizacyjnego.
Jednocześnie British Medical Journal informował o fatalnych praktykach, które miały miejsce w prowadzonych przez zgromadzenie sióstr Misjonarek Miłości placówkach medycznych.
W przestrzeni medialnej pojawiają się też kierowane pod adresem placówek zakonnych oskarżenia o handel dziećmi, chrzczenie „na siłę” przez siostry umierających wyznawców innych religii, oraz przeznaczanie ofiarowanych środków raczej na budowę nowych domów zakonnych i krzewienie wiary katolickiej niż pomoc ubogim.
Liberałowie oskarżali Matkę Teresę o skostniały konserwatyzm, sprzeciw wobec aborcji i antykoncepcji, konserwatyści zaś o liberalizm, synkretyzm religijny czy wręcz komunizm. Oliwy do ognia dolewają ujawnione pośmiertnie, wbrew jej woli, spisane za życia dzienniki, w których opisuje swoją „noc duchową” i utratę wiary w istnienie Boga.
Dom, w którym pracowała, żyła i zmarła Matka Teresa z Kalkuty jest otoczony ciasnymi, hałaśliwymi uliczkami, zamieszkanymi przez miejscową biedotę – ubogich ludzi różnych wyznań, w różnym wieku i różnego pochodzenia etnicznego. Ciężko pracujące dzieci, starcy z najniższej kasty, robotnicy. Niewielu jest tutaj chrześcijan, choć postać Matki Teresy szanują wszyscy.
Snując się ruchliwymi uliczkami, pytając ludzi, którzy mieli z nią styczność, poszukiwałem odpowiedzi dlaczego?


„Święta”? Czy człowiek w ogóle może być „święty”? Czymże jest podważana przez doktora Mustafi „świętość”? Nie będąc członkiem Kościoła Katolickiego, nie jestem w stanie, ani też nie widzę sensu mierzenia się z tematem “świętości” Matki Teresy. Moja praca z góry byłaby nacechowana negacją względem rzeczy, z którymi co do zasady się nie zgadzam, które znajdują się poza moim pojmowaniem świata duchowego.
Niewątpliwie dużo racji mają lekarze, krytykujący wiele sytuacji, mających miejsce w prowadzonych przez zakon szpitalach i lecznicach. Zaprzeczanie wszystkim przypadkom błędów medycznych byłoby takim samym ideologizowaniem zagadnienia, jak i zrzucanie winy za wszystkie nieprawidłowości na założycielkę zgromadzenia. Żadne ze śladów, pozostawionych przez Matkę Teresę notatek, lub wypowiedzi, nie wskazują jakoby zlecała siostrom, popierała, czy posiadała wiedzę na temat przymusowych chrztów, bądź też szokującego procederu handlu dziećmi. Co oczywiście nie znaczy, że takie przypadki nie miały miejsca.
Zakon to zakon. Zwłaszcza katolicki. Zakon z samego swojego założenia jest konserwatywny, a nieposłuszeństwo względem Watykanu ściąga ekskomunikę.
Z drugiej zaś strony, globalna, potężna instytucja Kościoła daje nieporównywalnie większe możliwości działania niż praca na rzecz jakiejkolwiek organizacji pozarządowej.
Aby nagrać film, przeprowadzić wywiad i sfotografować wnętrze klasztoru musiałem wykonać dwa podejścia. Za pierwszym razem „odbiłem się od drzwi” suchej, nieprzyjemnej, zakonnej religijności, za drugim zaś wchodząc przysłowiowym „oknem”, poznałem ciepłe i przyjazne oblicze tego samego zgromadzenia. Pierwszego dnia arogancka zakonnica kazała mi się wynosić: „Proszę wyjść, proszę nas uszanować”, mówiła tonem wskazującym na poczucie wyższości.
Nazajutrz inna, starsza i mądrzejsza siostra poświęciła mi półtorej godziny, oprowadzając po niedostępnych dla turystów zakamarkach obiektu.
Sam fakt, że osoba Matki Teresy po dziś dzień wzbudza tak wiele kontrowersji, świadczy o tym, że ta „mała zakonnica” z Albanii odcisnęła wielki wpływ na obraz współczesnego nam świata.
– Czym jest nadzieja?, zapytałem oprowadzającej mnie po obiekcie siostry. ”Nadzieja jest darem od Boga”, usłyszałem w odpowiedzi.
A dokładniej? ”Dokładniej, nadzieja wiąże się z wiarą i miłością. One wszystkie są darami. Aby pomagać ubogim, aby dawać im nadzieję, nie jest potrzebna wiara, może ją zastąpić współczucie. Jest wiele organizacji, które pomagają ludziom, większość z nich wcale nie ma charakteru religijnego, a przecież czynią dobro. Jednak do wszystkiego niezbędna jest miłość. My wierzymy, że nawet jeżeli nie ma wiary, a jest dająca nadzieję miłość, to i tak takie dzieła pochodzą od Boga”, rozwinęła moja rozmówczyni.
Twierdzenie, jakkolwiek kontrowersyjne z punktu widzenia katolika, wydaje się kluczem do zrozumienia, dlaczego Matka Teresa przez lata przyjaźniła się i blisko współpracowała z wieloletnim komunistycznym premierem Zachodniego Bengalu, uznanym, lokalnie uwielbianym, marksistowskim ideologiem Jyoti Basu.
– Jak się układała współpraca Matki Teresy z Komunistami z CPI?, zapytałem siostry. ”Bardzo dobrze, obydwie strony, przez lata czyniły starania, aby pomóc najuboższym, od początku rozumieli się i wzajemnie wspierali.”
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że owa budująca współpraca miała miejsce w czasach zimnowojennej konfrontacji Kościoła i w ogóle świata Zachodu z marksizmem.
Być może osoby wybitne są zlepkiem wielu charakterów? Są zbyt nieszablonowe, aby je zrozumieć, o ocenie nie wspominając… pomyślałem.
Jak się ma zatem bilans tego wszystkiego, co członkowie zgromadzenia (płci obojga – działa także męska gałąź zakonu) zrobili źle w stosunku do uczynionego w globalnej skali dobra?
Aby przybliżyć się do odpowiedzi na to pytanie, skierowałem swoje kroki w kierunku siedziby marksistowskiej Komunistycznej Partii Indii (CPI).
Znalezienie gmachu nie było trudne, gdyż znajduje się on w bezpośrednim sąsiedztwie, na tyłach klasztoru.
W partyjnym budynku będącym także Centrum Edukacji Marksistowskiej swoje biura mają też liczne branżowe organizacje pracownicze.
Komuniści uważają Matkę Teresę za bohatera narodowego – usłyszałem wkrótce po przekroczeniu progu, pytając się napotkanych ludzi o stosunek do albańskiej zakonnicy.
Jako to? Komuniści kochają Matkę Teresę? W Europie kościół i komunizm nigdy nie szły w parze… zagadałem jednego z liderów miejscowej komórki CPI. Roześmiał się, po chwili opowiadając jak ta „mała siostra” zmieniła wielkie Indie:
„Matka, wskazała drogę, pokazała, że człowiek może pomagać sierotom, ubogim. Jeżeli ona, która przyjechała z zagranicy, może robić to w Indiach, to dlaczego Hindusi nie mogą robić tego samego? Ona stanowiła inspirację dla nas wszystkich, swoim przykładem zmieniła nastawienie obywateli do pomocy ubogim.”
Warto w tym momencie wspomnieć o wciąż funkcjonującym, choć dziś już nieoficjalnie, kastowym podziale w Indiach, który sprawił, że 1/6 mieszkańców globu przez tysiąclecia żyła w oderwaniu od poczucia obowiązku pomocy ludziom w potrzebie.
Jak wspomina polski podróżnik, były ratownik górniczy, Mieczysław “Hajer” Bieniek, który jako wolontariusz pracował w jednym z ośrodków Matki Teresy w Kalkucie: „Bogaty Hindus miał gdzieś tego biednego, taka jest karma, tak ma być, jeden ma być bogaty a drugi biedny”.
Matka Teresa na zawsze zaszczepiła w Indiach ducha pomocy bliźniemu.
Pytany o kontrowersje, które narosły wokół Matki Teresy działacz Komunistycznej Partii Indii odpowiada: „Matka pracowała dla biednych, dla sierot i była wspierana przez nasz lewicowy rząd. Myślę, że jest ona ważną osobą w Indiach. Dawniej wszyscy ją szanowali zarówno ci z prawa, jak i lewa. Czasami przychodziła z wizytą do naszego biura. Była bardzo przyjazną i miłą osobą. Aktualnie wątpliwości co do Matki Teresy mają niektórzy ludzie prawicy, nie wiem dlaczego. Lewica w swojej pozytywnej ocenie jest zgodna. Dzisiaj niektórzy ją krytykują, ale ona jest ponad tym wszystkim.”, z pewnością w głosie opowiadał ideowy komunista.
“Dostałem też kiedyś list od Matki, po dziś dzień jestem z niego dumny. Prosiła w nim, abym załatwił pracę pewnemu mężczyźnie. Był on zdolny i bardzo uczciwy, ale biedny. Pracę mu załatwiłem, został brygadzistą w firmie energetycznej. Żałuję, że ten list gdzieś mi przepadł.”
W siedzibie partii komunistycznej usłyszałem też, że Matka Teresa nigdy nie krytykowała innych wyznań. Fakt ten wydaje się potwierdzać wisząca w klasztorze po dziś dzień kartka z cytatem słynnej zakonnicy:
„Zostaliśmy powołani, aby jednoczyć ludzi wszystkich narodów, ras i kultur w jednym duchu. W jakim duchu? W duchu miłości. By jednoczyć w duchu miłości ludzi różnych religii: hinduistów, muzułmanów, ludzi różnych kast, kolorów i kultur”.
Słowa założycielki nie zawsze do serca biorą sobie miłosierne siostry, które w prowadzonych przez zgromadzenie szkołach co prawda nie pobierają opłat, ale tylko od chrześcijan – dzieci “gorszych bogów” muszą płacić, lub poszukać sobie innej placówki. Co jednak gdy pobliżu innej szkoły nie ma? O takim przypadku opowiadała mi Ruby, koleżanka żyjąca w górskiej prowincji Sikkim. Działalność Misjonarek Miłości kojarzy się jej co prawda z dobroczynnością, ale niekoniecznie ze sprawiedliwością.
Ubogi pokoik Matki Teresy znajdował się nad kuchnią, więc było w nim ekstremalnie gorąco, mimo to nigdy nie posiadała klimatyzacji ani nawet wiatraka.
W odróżnieniu od rozpustnych katolickich hierarchów założycielka zgromadzenia Misjonarek Miłości żyła skromnie i tak też umarła. Jest to jedna z niewielu rzeczy, którą udało mi się zweryfikować.
O skromności mówią wszyscy, którzy osobiście ją poznali, pracowali z nią lub dzielili życie zakonne. Sam klasztor, a nawet klasztorna kaplica także wyglądają ubogo, co bardzo kontrastuje z warunkami panującymi w klasztorach, zwłaszcza męskich na terenie Europy. W tym kontekście oskarżenia o gromadzenie dóbr materialnych przez Matkę Teresę wydają mi się zupełnie bezzasadne.
Dzisiaj do znajdującego się na parterze klasztoru, grobu zakonnicy przychodzą rozmaici ludzie, nie tylko katolicy, nie tylko turyści, nie tylko oficjalne delegacje, ale i tacy, którzy zawdzięczają jej pomoc. A może przede wszystkim właśnie oni? Większość odwiedzających się modli, inni przysiadają w ciszy, jeszcze inni z nabożnością całują płytę nagrobną.
I choć osobiście nie odczułem żadnej nadprzyrodzonej, bijącej z tego miejsca energii, cały czas miałem świadomość, że patrzę na grób kogoś wyjątkowego. Niezależnie od wielu narosłych wokół zgromadzenia i samej jego założycielki kontrowersji, jej dzieło oraz niezliczona liczba innych inicjatyw zainspirowanych postawą noblistki wciąż trwa, codziennie niosąc pomoc milionom potrzebujących. Albańska zakonnica swoją postawą wzbogaciła kulturowo Indie, na wieki wniosła element empatii do bezdusznej, kastowej struktury społecznej.
Za jej przykładem poszły tysiące osób, różnych ras, narodów i religii, a także tych, którzy żadnej religii nie wyznają, na całym świecie. Gdyby nie Matka Teresa, nasza planeta na pewno wyglądałaby dzisiaj trochę inaczej.

(Trafia do kontenera: Podróże małe i duże)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

− 5 = 2