Jaki byłby świat bez wojny w Ukrainie?

Jak wyglądałby świat, gdyby nie udał się Majdan, gdyby nie upadł rząd Wiktora Janukowycza, nie doszło do aneksji Krymu, wojny w Donbasie, a w konsekwencji do pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę z dnia 24 lutego 2022 roku?

Broniąc się przed agresją rosyjską, kraj ten wziął na siebie walkę, której od dziesięcioleci bały się nawet najsilniejsze mocarstwa. Agresja, która pochłonęła życie i zdrowie setek tysięcy obywateli, doprowadziła do nieodwracalnych tragedii rodzinnych, zrujnowania państwa, rozproszenia społeczeństwa po całym świecie i zdziesiątkowania młodego pokolenia.
Jeśli w pierwszym akcie dramatu Czechowa na ścianie wisi strzelba, to w trzecim musi ona wystrzelić. Podobnie było z Władimirem Putinem, który przez lata rozbudowywał rosyjskie siły zbrojne, inwestując w nie olbrzymie środki. W okresie jego rządów Rosja przeznaczała na wojsko i zbrojenia od 4% do nawet 5% swojego PKB, co plasuje ją w ścisłej czołówce światowych wydatków wojskowych. Były to pieniądze, które mogły zostać zainwestowane w rozwój kraju, a zamiast tego posłużyły do budowy militarnego imperium, które Putin musiał w końcu wykorzystać.
Koszt tego wyścigu zbrojeń poniosła przede wszystkim rosyjska prowincja, która została jeszcze bardziej zapomniana i zaniedbana. To właśnie z tych zapomnianych, biednych regionów dzisiaj wywodzi się większość rekrutów, którzy zasilają szeregi armii rosyjskiej. Z prowincji pochodzi aż 70% mobilizowanych, podczas gdy z dużych miast, takich jak Moskwa i Petersburg, tylko 10%.
Warto zadać pytanie: jak wyglądałby świat, gdyby nie udał się Majdan, gdyby nie upadł rząd Wiktora Janukowycza, nie doszło do aneksji Krymu, wojny w Donbasie, a w konsekwencji do pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę z dnia 24 lutego 2022 roku?
W alternatywnym scenariuszu wydarzeń historycznych, w roku 2014 Wiktor Janukowycz, prezydent Ukrainy, który początkowo zapowiadał integrację z Unią Europejską, ostatecznie odmawia podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Decyzja ta mogła być wynikiem silnej presji ze strony Władimira Putina, który obawiał się utraty wpływów na Ukrainie.
Putin, być może nawet wprost, zagroził Janukowyczowi, że jeśli Ukraina zdecyduje się na zbliżenie z Zachodem, Rosja odpowie siłowo, co ostatecznie skłoniło Janukowycza do ugięcia się i przyjęcia prorosyjskiego kursu.
W wyniku tej decyzji wybuchają masowe protesty na Majdanie, gdzie młodzi, niezadowoleni ze swojej sytuacji materialnej oraz wszechobecnej korupcji Ukraińcy, dodatkowo rozbudzeni marzeniem o europejskiej przyszłości, wychodzą na ulice, domagając się integracji z Europą.
Janukowycz, „sowiecki człowiek” o autorytarnych skłonnościach, związany z oligarchicznymi strukturami, nie znał innej odpowiedzi na opór społeczny niż przemoc. Wzorem swoich kolegów z bratnich reżimów, takich jak Putin, Łukaszenka, Karimow czy Nazarbajew, postanowił stłumić protesty siłą.
Jednakże, pomimo zdecydowanego poparcia Ukraińców dla proeuropejskiego kursu, Zachód nie podejmuje działań, które mogłyby realnie wesprzeć protestujących.
Podczas gdy Majdan staje się epicentrum walki o przyszłość Ukrainy, liderzy europejscy, tacy jak Catherine Ashton, odwiedzają Kijów, ale ich wsparcie ogranicza się do deklaracji i obietnic, które nie przynoszą konkretnych rezultatów.
Najprawdopodobniej wystarczyłoby, aby Unia Europejska otworzyła swoje granice dla Ukraińców, pozwalając im pracować i podróżować po UE na takich samych zasadach, jak obywatele państw członkowskich. To mogłoby uspokoić nastroje i przywrócić porządek w rządzonej wciąż przez Janukowycza Ukrainie, ale tak się nie dzieje.


Czytaj dalej „Jaki byłby świat bez wojny w Ukrainie?”